Skip to content
Menu
0
Twój koszyk jest pusty.
0
Twój koszyk jest pusty.
Menu

TOP 14 najbardziej popularnych trendów we wnętrzach | TRENDY

Najważniejsze trendy we współczesnych wnętrzach, czyli co ma każde modne wnętrze.




Od kiedy całą sobą weszłam w świat blogowania wnętrzarskiego jestem bardzo na czasie z trendami. Odwiedzam targi (Londyn tutaj, tutaj, Łódź tu), przeglądam zagraniczne i polskie blogi, magazyny, realizacje. Miesiące obserwacji pozwoliły mi zauważyć, że pewne elementy pojawiają się w baaardzo wielu wnętrzach, które uważane są za ładne/modne. Pisałam w tym wpisie o wnętrzach ponadczasowych, żeby nie podążać za trendami, że trendy są zwodnicze gdyż mogą sprawić, że za kilka lat będzie dokładnie widać, że…wnętrze jest sprzed kilku lat. Przyznam jednak, że sama ulegam trendom – niektóre wzory i mody są zachwycające, czy to moja też wina, że internet i sklepy pełne są cudownych kafli cementowych/kafli gresowych z pięknymi marokańskimi wzorami?! 🙂 



Nie jestem oczywiście w stanie przewidzieć, co pozostanie modne, a co nie, ale mam swoje zdanie na temat każdego z obecnych trendów. Zobaczcie więc listę (wcale nie jest tego 10, ale 10 jakoś lepiej brzmi, prawda? ;)) i moje zdanie:
#1. Cegła

TAK
Odsłonięcie naturalnej cegły w starym budownictwie
Pomalowanie naturalnej cegły w starym budownictwie
NIE
Ściana pokryta klinkierem
Ściana pokryta kupioną starą cegłą
Fototapeta ze starą cegłą (o zgrozo!)
#2. Malowanie mebli na biało 
TAK
Przemalowanie jednego mebla tak, żeby lepiej wpisywał się np. w dziecięcy pokój
NIE
Bezmyślne malowanie pięknych drewnianych mebli w dobrym stanie – zdecydowanie nie! 
#3. Szarości
TAK
Elementy szarości
NIE
Całe mieszkanie w szarościach i bieli
Szara sofa – niby nic złego, ale jest dosłownie wszędzie (ido tego często w niezłych kształtach i cenach)! Czy nie ma już jednak innych kolorów?

#4. Lampki typu Cotton Balls

TAK
Cotton Balls w pokoju dziecka/nastolatka
NIE
Cotton Balls w salonie/strefie wejściowej/kuchni

#5. Lata sześćdziesiąte (pisałam o nich tutaj) – tutaj wszystkie wpisy o lata 60.

TAK

#6. Płytki cementowe / wzorzyste płytki gresowe

TAK 😉 To moja słabość. Trzeba jednak zawsze uwzględnić kontekst – nie wszędzie się wpiszą.

#7. Industrialne lampy

TAK
szczególnie w kuchni i łazience

#8. Biała kuchnia

Od wielu lat i mam nadzieję, że jeszcze przez wiele lat wciąż TAK

#9. Beton na ścianie

TAK
Jeśli masz odwagę odkryć prawdziwy beton swoich ścian
NIE
Jeśli chcesz pokryć ściany betonem lub tynkiem imitującym beton

#10. Płytki typu metro


Podłużne, zazwyczaj w rozmiarze 7,5×15, to niedrogi sposób na ponadczasowy element we wnętrzu

TAK
w łazience, w kuchni
płytki metro w nietypowych miejscach – strefie wejściowej, na całą ścianę kuchenną
NIE
Fazowane płytki metro – osobiście nie lubię tych fazowanych, jednak nie potrafię znaleźć sensownego uzasadnienia tej antypatii 😉 
użycie ich tylko dlatego, że są modne, nie odnosząc się do reszty mieszkania
#11. Sztukateria
TAK
Sztukateria w kamienicy
NIE
Sztukateria w bloku. Bądźmy szczerzy – z mieszkania w bloku nie stworzysz mieszkania w stylu kamienicy, po co więc udawać? Jest tyle innych fantastycznych opcji!

#12. Płytki w kształcie heksagonów

Heksagon to kształt, który można wykorzystać w ogromnie kreatywny sposób, są dziesiątki możliwości, jestem więc na TAK



#13. Farba tablicowa

TAK
jeśli rzeczywiście z niej korzystamy
NIE
jeśli chcemy mieć ją dlatego, że fajnie wygląda, albo że ktoś inny ją ma



#14. Typografia – napisy na ścianach, plakaty z napisami

ewentualnie TAK
jeśli napis ma dla nas jakiekolwiek głębsze znaczenie (o ścianach pisałam więcej tu)
NIE
dla cytatów w stylu Paulo Coehlo, napisów obcojęzycznych (przecież nasz język jest piękny!), wielu cytatów w jednym miejscu

Jak zawsze wniosek jest jeden – urządzając wnętrze trzeba myśleć samodzielnie 🙂 Ja już wiem, że u mnie będzie odkryta cegła, i płytki cementowe, i może kafle metro… Te trendy/nietrendy nie znudzą mi się – mam nadzieję – przez lata. 


Koniecznie podzielcie się ze mną swoimi przemyśleniami, pewnie zapomniałam o jakichś trendach? Może zrobiliście w domu coś supermodnego i teraz…żałujecie? Albo odwrotnie?

Poszukujesz więcej wartościowych informacji o planowaniu wnętrz i remontach?

Zobacz moje e-booki

Umów się ze mną na konsultacje online

Jeśli chcecie zostać ze mną dłużej, zapraszam Was do moich dwóch grup na Facebooku:

27 komentarzy

  1. EKW
    18 listopada 2015 @ 21:01

    Ja jestem na tak dla cotton ballsów w kawalerkach jeszcze.
    Za to na nie te lata 60 – bardzo nie podoba mi się taki modernistyczny styl, ale to tylko kwestia mojego gustu.

    Pod resztą bym się podpisała 🙂

    Reply

    • Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
      18 listopada 2015 @ 22:21

      W kawalerkach rzeczywiście mogą być 🙂

      Reply

  2. Anonimowy
    18 listopada 2015 @ 21:12

    a sztukaterie w domu?:)

    Reply

  3. Anonimowy
    18 listopada 2015 @ 22:45

    Białe kuchnie na wysoki połysk, płytki typu metro, cegła, beton, farba tablicowa, krzesła Eames'ów, litery we wnętrzach, plakaty z prostymi hasłami, drabiny, obrazy na podłogach bądź postawione na półkach, a nie wiszące, skandynawska biel bądź też szary, który ostatnio jest ogromnie promowany, printy w formie zygzaków, kropek, industrialne lampy, widoczne kable lamp, odnowione meble po dziadkach, kolor żółty jako dodatek na tle szarych ścian, stołki/stoliki z pieńków drewna

    Ostatnio też: heksagonalne płytki, marokańskie kafle, kolor miętowy – moim zdaniem na szczęście, choć znów – zbyt masowo

    Ech… natrząsamy się z zachowawczych osób, że lubią breże i meble w kolorze wenge, a tymczasem sami powielamy schematy. Masowo.

    Bardzo lubię oglądać blogi wnętrzarskie. Ale robię to coraz rzadziej, gdyż blogerzy masowo skupiają się na hasłach skandynawski+marokański. Od czasu do czasu ktoś zamieści post inspirowany chabby chic. I… jakby to było wszystko. Trochę więcej odwagi moje miłe i mili! Warto zrobić coś czasem wręcz na przekór trendom, bo po 5 latach w większości mieszkań 30-latków będziemy się czuć jak w PRL-owskim wnętrzu, czyli kopiuj-wklej. A my mamy o niebo więcej możliwości przecież!

    Reply

  4. Small world of design
    19 listopada 2015 @ 07:42

    W wielu przypadkach zgadzam się z Tobą. Jest wiele trendów, które mi się podobają np. wzorzyste płytki, heksagony, beton, czy szarości. Jednak przeglądając blogi i portale wnętrzarskie mam wrażenie, że kręcimy się w kółko. Wszędzie styl skandynawski, biała kuchnia z dębowym blatem, kosze z poduszkami i świecące kule. Wszystko to mi się podoba jednak chciałabym czegoś nowego, lub przedstawienia tych trendów w nowy sposób.

    Reply

    • Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
      21 listopada 2015 @ 20:27

      Rozumiem Cię bardzo dobrze – mnie też żaden element tzw. "stylu skandynawskiego" nie przeszkadza, denerwuje mnie tylko zalew takich samych wnętrz 🙂

      Reply

  5. Unknown
    19 listopada 2015 @ 09:02

    Przyznaję, mam imitację betonu nad blatem w kuchni 🙂 Ale przy okazji remontu i pragnienia Lubego, żeby nasza kuchnia była trochę męska, industrialna, okazało się, że nasza 'wielka płyta' jest ohydna i nie nadaje się do odsłonięcia 🙂
    I farbę tablicową też mam w kuchni – ale korzystamy z niej intensywnie.
    I jeszcze szarą sofę, cottonki w przedpokoju (ale o tym to na blogu pisałam, że to jedyna opcja chwilowo na światło w przedpokoju :D), a w salonie napis w języku angielskim wygrany w konkursie 😀

    Więcej grzechów nie pamiętam 😀

    Za to uwielbiam ciemne ściany, które coraz częściej pokazują się we wnętrzach, szkoda, że potrzeba do nich zazwyczaj większych metraży, żeby je dobrze wyeksponować i nie zaciemnić przy okazji pomieszczenia. Ale może w przyszłym roku, jedną lub dwie machnę na piękny kolor "stormy weather" przy okazji remontu salonu 🙂

    Reply

    • Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
      19 listopada 2015 @ 11:32

      Imitacja betonu w wielkiej płycie przejdzie, tym bardziej po próbie odsłonięcia prawdziwego betonu 🙂 Szare sofy, tak jak napisałam, są – niestety – po prostu w najlepszych cenach, bo najpopularniejsze, nie dziwię się w pewnym sensie, że wszyscy je mają. Ale cottonki i napisy po angielsku hmmm… 😉 A stormy weather to przecież szary! Nie lepiej tak oliwkowy, granat, zieleń?! 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂

      Reply

    • Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
      19 listopada 2015 @ 11:33

      No i w ogóle – dziękuję za odważną w kontekście wpisu spowiedź! 😀

      Reply

  6. Anonimowy
    19 listopada 2015 @ 12:21

    Budowałam dom 8 lat temu i popełniłam kilka wymienionych powyżej grzechów :).
    1. Cegła na ścianie (jednej) w salonie – ręcznie formowana, polska, taka sam jak elewacja całego domu i płot, wykorzystana też jako jeden z elementów kominka (obok piaskowca);
    2. Płytki metro (o zgrozo – fazowane) w kuchni (prawie białej…).
    3. Szare sofy – na początku były białe, ale przy mojej licznej ekipie dzieci nie sprawdziły się i zdecydowałam się na praktyczny, ciemny kolor.
    Mieszkam w tym od 8 lat (sofy jakieś 6) i nadal mi się podoba, więc chyba te elementy się obroniły.
    Sylwia

    Reply

    • Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
      21 listopada 2015 @ 20:30

      Pewnie płytki metro cegła obronią się za kolejne 8, zobaczymy tylko, jak z sofą 😉

      Reply

  7. Anonimowy
    19 listopada 2015 @ 19:21

    "Wolnoć Tomku w swoim domku!" Nie rozumiem, dlaczego mamy w zwyczaju krytykować wybory innych ludzi. Jeśli ktoś ma ochotę powiesić sobie cottonballsy w salonie, pasuje mu i dają fajny klimat, to czemu musimy to negować? Osobiście nie jestem fanką imitacji czegokolwiek, ale czasem wybór jest podyktowany cena, wagą, zbyt dużą grubością materiału, który może zdecydowanie pomniejszyć i tak już małą przestrzeń. Trochę jest to popadanie w skrajność. Czy w takim razie wieszanie wielkich luster w małym pokoju też jest złe, bo imituje większą przestrzeń? Zgadzam się, że blogosfera aż kipi od powielanych schematów; jak widzę plakaty z "Do more of what makes you happy" to aż mnie mdli. Jasne, że wszędzie widzimy eamsy, sukulenty, zygzaki, lampy industrialne, czarne chmurki w pokojach dzieci na ścianach (bajdełej, to tego w ogóle nie rozumiem) itp. rzeczy, ale sama mam w domu wszędzie wiszące lampy warsztatowe na hakach, bo tanie i nie trzeba kuć w ścianach. Cottonballsy sama sobie zrobiłam z wiklinowych kulek, bo uwielbiam wieczorem światełka w, o zgrozo, salonie. Palą się tuż obok marokańskiego lampionu [sic!]. Sukulenty też mam i kaktusy, bo inne kwiatki pod moją ręką zmieniają się w żółte pachruścia. Mam tablicówkę w kuchni od kilku lat, gdzie wiecznie zapisuję miarki mleka młodszej córki (mogę mężowi powtarzać sto razy ile mleka na ile wody, ale co tam). Mam w domu baaaardzo dużo typowych rozwiązań, tych nietypowych kilka też jest (co to w ogóle znaczy "nietypowy?"), ale nie zamierzam na siłę starać się, by moje wnętrza było niewiadomo jak oryginalne. Osobiście marzy mi się szara kanapa, bo miałam już brązową, beżową, a biała przy dzieciach nie wchodzi w grę. Na czarnej widać wszystko jeszcze bardziej niż na białej, a kolorów moja mroczna biało-szaro-czarna dusza po prostu nie trawi, chyba że w dodatkach. To co wisi u mnie na ścianach ma dla mnie znaczenie, w dużej mierze, ideologiczne. A jeśli ktoś chce sobie powiesić plakat po angielsku, nie będąc poliglotą, ale tylko dlatego, że ładniej mu to brzmi akurat w tym języku, to czemu nie? We wnętrzach jakie obserwuję u moich znajomych królują beże, wenge, pomarańcze i sraczkowate żółcie. Kolory tak do siebie niedobrane, że jako estetka aż mam czasem ochotę piszczeć. Już wolałabym te biele z szarymi kanapami i cottoballsami oglądać niż te pomysły młodych ludzi inspirowanych gustami mamy i taty ("weź płytki koniecznie w beżowe mazaje, to nie będzie brudu widać…") Ale co tam, to ich sprawa. "Wolnoć Tomku w swoim domku!" Pozdrawiam serdecznie i to tak bez hejtu, to tylko taka moja mała dygresja 🙂 Agata

    Reply

    • Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
      21 listopada 2015 @ 21:03

      Forma bloga pozwala na szczęście w dość swobodny sposób wyrażać swoje opinie, z czego chętnie korzystam 😉 Zwróć jednak uwagę, że jedyne co poddaję krytyce, to bezmyślne podążanie za trendami, wybieranie czegoś tylko dlatego że jest modne czy łatwo dostępne – po prostu pójście na łatwiznę. Jak dla mnie można mieć cottonballsy w salonie, futerko na wc i różowy papier toaletowy, ale niekoniecznie do właśnie tych osób skierowany jest mój blog 😉 Staram się pokazać jak tworzyć wnętrza eleganckie, ponadczasowe, szczere, indywidualne. Wiadomo, że zawsze ogranicza nas budżet i przestrzeń, jaką mamy do dyspozycji, ale w ramach które mamy warto jednak dążyć do tych najpiękniejszych wnętrz 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂

      Reply

    • Anonimowy
      28 listopada 2015 @ 10:58

      Podpisuję się . Też wolę oglądać skandynawskie biele i szarości niż pomarańczowe ściany. A najbardziej mnie irytuje brak fantazji, wszystkie meble z tej samej serii. Takie wnętrza wyglądają jak z katalogu kiepskiego sklepu.
      Joanna

      Reply

    • Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
      28 listopada 2015 @ 12:46

      Hmm, to nie do końca to, co chciałam przekazać 😉 Ja lubię na przykład pomarańczowe ściany, planuję nawet wpis o tym, że wnętrza w "niemodnych" brązach i pomarańczach bywają piękniejsze, niż wszechobecne skandynawskie biele i szarości, których użycie wskazuje właśnie często (nie zawsze!) na brak fantazji i bezmyślne podążanie za modą.

      Reply

  8. Skandichic
    20 listopada 2015 @ 11:57

    Ja z tych trendów najbardziej lubię biel, szarości i cegłę 🙂

    Reply

    • Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
      21 listopada 2015 @ 20:30

      …czyli wszystko zgadza się z Twoim nickiem! 🙂

      Reply

  9. Anonimowy
    24 listopada 2015 @ 09:26

    Oj chyba zgadzam się z każdym punktem 🙂 Może oprócz szarej sofy, która po pierwsze jest fajną, neutralną bazą – i można ją 'kolorować' poduchami i kocami, a po drugie jest praktyczna, nie widać na niej każdego paproszka czy zabrudzenia.

    Reply

    • Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
      28 listopada 2015 @ 12:47

      No tak, tylko jest całkiem dużo neutralnych kolorów – beże, taupe, khaki, a tymczasem ostatnio wszystkie sofy są właśnie szare 🙂 A to, czy widać paprochy czy nie zależy w większej mierze od tkaniny, niż od koloru.

      Reply

  10. Mirek
    27 listopada 2015 @ 12:00

    Bardzo fajny artykuł 🙂 wiele osób popełnia wyżej wymienione błędy. Zgadam się z każdym punktem 🙂

    Reply

  11. bestyjeczka
    17 lutego 2016 @ 12:52

    Bardzo podoba mi się Pani blog, muszę w wolnej chwili przeczytać go od deski do deski. Bardzo podobają mi się wpisy z poradami architekta, przegląd rzeczy w sklepach (jak urządzałam dom, nijak nie można było dostać płytek heksagonalnych w normalnej cenie, a tutaj wpadłam na świetnie hexy), a już remont w kamienicy, tylko podziwiać – czapki z głów! Będę z zapartym tchem obserwować co dalej.
    Niewiele jest blogów, które promują kolor, tym bardziej będzie mi miło tutaj zaglądać. Sama mieszam kolorem u siebie, zdając się głównie na intuicję. Pozdrawiam serdecznie!
    PS. sofę mam niebieską i malinową …w jednym pokoju 😀

    Reply

    • Katarzyna Antończyk, Architekt Na Szpilkach
      17 lutego 2016 @ 13:25

      Dziękuję Bestyjeczko (swoją drogą uroczy nick :)), że zatrzymujesz się na moim blogu na dłużej. O płytkach heksagonalnych będzie nawiasem mówić osobny wpis 🙂
      Żeby dobrze używać koloru trzeba go przede wszystkim lubić – ja lubię, dlatego promuję go na blogu, Ty lubisz więc jestem pewna, że te sofy obok siebie to strzał w dziesiątkę. Do usłyszenia/zobaczenia/skomentowania! 🙂

      Reply

  12. Dawid
    24 sierpnia 2018 @ 15:09

    Top trendy widzę nadal aktualne, sam stosuje te rady zastosowane w tym artykule. Pozdrawiam!

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *